Trenerze podaj mi rękę.. jeżeli jeszcze ją masz

fot. Rehasport Clinic

Z najnowszego sondażu przeprowadzonego przez jeden z renomowanych instytutów badawczych wynika, że prezydentura jest najłatwiejszą ze wszystkich możliwych prac. Możecie w to uwierzyć?! Nie? No i słusznie, bo właśnie to wymyśliłem. Tak naprawdę nikt takiego badania nie przeprowadził, ale gdyby to zrobił, z pewnością tak brzmiałby rezultat. Pomyślcie. Jakąkolwiek pracę wykonujecie, musicie wykonywać ją regularnie. Jeżeli jesteście biznesmenami i nie pojawcie się na umówionym spotkaniu, do wspólnego interesu nie dojdzie. Jeżeli jesteście kasjerami w sklepie i nie przyjdziecie do pracy przez 2 tygodnie, zostaniecie zwolnieni. Jeżeli jesteście właścicielami warzywniaka i nie będziecie przywozić świeżego asortymentu, nie będziecie mieć czego sprzedawać.

Natomiast jeżeli zostaniecie prezydentem, wasza praca sprowadzi się jedynie do zapewnienia wszystkim wyższego komfortu życia, które będzie jednocześnie mniej kosztowne i – voila! - gotowe. Niecałe 5 minut roboty. Po tym, przez kolejne 10 lat będziecie mogli oglądać zachody słońca na Bali, robiąc w tym czasie tylko jednodniową przerwę na przylot do Polski na kolejne wybory (z czystej kurtuazji, bo kto by nie chciał na was zagłosować, skoro ma dzięki wam więcej pieniędzy?).

5 minut wystarczy

A co z tymi 5 minutami? Tyle, że wystarczy wprowadzić rozporządzenie mówiące o tym, że idąc do biura patentowego z pomysłem życia, biorąc udział w zakładzie czy ogłaszając publicznie swoje zdanie, w razie omylności bądź kłamstwa, obcina się wam rękę. Sami pomyślcie. W ciągu całego naszego życia mamy styczność z tysiącami osób, a części z nich powierzamy w ręce - których często już nie powinni mieć - naszą uwagę, zdrowie i pieniądze. Poznanie się na kimś chociaż w przyzwoitym stopniu wymaga czasu, którego i tak już nam brakuje. Nasz mózg przepełniony jest informacjami niczym konto Billa Gatesa dolarami, nieświadomie więc - idąc na łatwiznę - kierujemy się heurystykami sądzenia. Jest to proces, który pozwala nam szybko podejmować decyzję, oceniać sytuację i ludzi bez dogłębnej analizy, sugerując się tylko jedną wartością (np. Drogie = Dobre). Jak rozpoznać na pierwszy rzut oka, czy ktoś jest dobrym lekarzem, partnerem biznesowym, trenerem, kierowcą czy materiałem na przyjaciela? Już łatwiej jest zamiatać schody od dołu do góry. Zbieraczką do jagód.

Trenerzy w skórze polityków

Wyobraźcie sobie tą oszczędność czasu i pieniędzy, jeśli społeczeństwo dzieliłoby się na tych z dwoma rękoma, z jedną i bez. Byłoby to niczym znaki drogowe duszy. Dyrektywy, które swą nieomylnością prowadziłyby nas ku wzajemnej ufności, bądź wręcz przeciwnie. Dwie ręce - złoty człowiek - można ubijać interesy, zostawić po opieką dzieci, wziąć ślub lub nawet wezwać do remontu mieszkania. Jedna ręka - trochę gorzej, ale wciąż jest nadzieja, że lekarz nie zdiagnozuje waszego przeziębienia jako raka i nie wyśle was jeszcze tego samego dnia na chemioterapię. Ludzie bez rąk? Najgorsi szubrawcy. Oszukają was, okradną i jeszcze poproszą, żebyście otworzyli im drzwi, bo sami nie mają czym za nie chwycić. Do tej grupy należy większość polityków i „trenerów przygotowania motorycznego”. Jako że temat polityki - jakże aktywnie podejmowany podczas imienin cioci Grażyny - jest ulubionym wątkiem dyskusyjnym wszystkich Polaków, porozmawiajmy o przygotowaniu motorycznym.

Uwierz w ducha

Gdy część siatkarzy - w tempie słów wypływających z ust introwertyka - zaczyna pojmować, jak ważne jest przygotowanie fizyczne w uprawianym sporcie, większość nadal patrzy na nie, jakby było Patrickiem Swayzym w filmie "Uwierz w ducha". Przygotowanie motoryczne ma dwa podstawowe cele - zminimalizować ryzyko kontuzji i stworzyć z ciebie lepszego sportowca. Możesz każdą piłkę atakować nad blokiem z siłą potrafiącą wywołać małe trzęsienie ziemi w promieniu 15 km, każdą zagrywkę posyłać w linie, każde przyjęcie wykonywać perfekcyjnie oraz być najlepszy w Europie - a może i nawet na świecie, ale jeżeli nabawisz się kontuzji, wszystko to przestaje mieć znaczenie, bo nie będziesz mógł tego zaprezentować. Oczywiście, nie można uniknąć wszystkich urazów - jest to w końcu sport - ale ponad 90% z nich zapewne tak. W szczególności w siatkówce, gdzie ryzyko, że przebiegnie po Tobie ważący 120 kg futbolista i z tego, co nazywałeś kiedyś swoimi kośćmi zostanie chmura pyłu, spada do minimum. Może nie do zera, ale do minimum. Bolą cię plecy, bark, kolano? Nie, nie jest to urok sportu - jest to urok nieodpowiedniego treningu lub jego braku.

Lepsza wersja Twojego ciała

Lepszym sportowcem, siatkarzem stajesz się zwiększając efektywność swoich ruchów. Szybkość, moc, siła, skoczność, kondycja, dynamika, gibkość, wytrzymałość itd. są cechami, które przekładają się bezpośrednio na twoją postawę na boisku. Każdy zawodnik ma inne braki, więc u jednego znaczący wpływ na grę będzie miało poprawienie szybkości, aby był w stanie obronić decydującą piłkę, inny będzie potrzebował popracować nad mocą, aby nie zakopywać się w piasku, a jeszcze inny nad zwiększeniem siły mięśni pośladkowych, aby w końcu przestał go boleć odcinek lędźwiowy. Jak bardzo chcielibyście, żeby w trzecim meczu w ciągu dnia grało się wam tak dobrze, jak w pierwszym? Żebyście mieli tyle samo siły, skakali równie wysoko i poruszali się równie szybko? I jak myślicie, czy w takim wypadku wasze wyniki sportowe uległyby znaczącej poprawie? Niestety, nie da się tego zrobić tylko poprzez samą grę. Potrzebny do tego jest trening motoryczny, podczas którego robisz wszystko, co należy, aby ciało było jak najzdrowsze i jak najbardziej wydajne. Później idziesz na trening siatkarski, podczas którego szlifujesz swoje umiejętności techniczne i taktyczne w lepszej wersji swojego ciała. Tak, jak trenując tylko siłowo nie będziesz nigdy siatkarzem, bo będą cię ograniczać wymogi techniczne i adaptacyjne dyscypliny, tak trenując tylko siatkówkę plażową nie będziesz nigdy grać na takim poziomie, na jakim mógłbyś, bo będzie cię ograniczać twoje ciało.

Świetlana kariera.. filmowa

Poszukajmy analogii w świecie Hollywood. Macie na przykład pomysł na film. Musicie teraz znaleźć inwestorów, scenarzystów, reżysera, aktorów, oświetleniowców i generalnie wszystkich tych, których nazwiska wyświetlane są po ostatniej scenie. Do tego załatwiacie wszystkie potrzebne zgody, dajecie łapówki i przyjmujecie, wróć, odrzucacie wszystkie propozycje matrymonialne od niespełnionych aktorek z IQ mniejszym niż rozmiar ich jeansów. Bez tego - zajmującego całe wieki -  niewdzięcznego procesu, film nigdy nie powstałby. Albo i powstał, ale kiepski. I to jest nasze przygotowanie motoryczne. Podstawa do dalszych działań. Następnie przechodzicie do kręcenia konkretnych scen – etap o wiele przyjemniejszy, bo codziennie pijesz kawę z Natalie Portman (trening siatkarski). Nie należy jednak zapominać, że pierwszy proces trwa nieprzerwanie, bowiem wciąż bazujesz na zatrudnionych i zdobytych - kolejno ludziach i pieniądzach - i jak tylko przestaniesz płacić zatrudnionym, odejdą i film zniknie niczym kreda z powierzchni chodnika w deszczowy dzień. Czyli nie przestajemy trenować siłowo, nawet, a może i tym bardziej, gdy jest środek sezonu. Ostatni proces to premiera filmu i odbiór złotej statuetki. Najprzyjemniejsza i jedyna, którą wszyscy mogą podziwiać z myślą kiełkującą w głowie "Jakie to wszystko proste".

Wszechobecni "trenerzy przygotowania motorycznego"

Skoro preparacja fizyczna jest tak szalenie istotna, to dlaczego chcę otworzyć masarnię o nazwie "Trenerzy przygotowania motorycznego" z drzwiami ozdobionymi kartką "Codziennie świeża dostawa"? Dlatego, że tak naprawdę nie są to trenerzy przygotowania motorycznego, tylko trenerzy personalni, fizjoterapeuci, trenerzy Crossfit, trenerzy Trx, instruktorzy siłowni itd. Bazując na heurystykach sądzenia, zatrudniającym ich osobom w głowie świta myśl, że skoro pracują fizycznie z ciałami swoich klientów / pacjentów, muszą znać się na rzeczy i świetnie sprawdzą się w roli trenera przygotowania motorycznego. Nic bardziej mylnego. Tak jak wszyscy pasażerowie samolotu nie są pilotami, mimo że są wąską grupą ludzi znajdującą się w jednym miejscu kilkaset metrów nad ziemią, tak wszyscy trenerzy nie poprawią formy i zdrowia zawodnika. Trener Crossfit nauczy cię stawać na rękach, ale nie poprawi twojej mocy. Fizjoterapeuta pomoże odzyskać zakres ruchu po kontuzji, ale nie pomoże zbudować w nim odpowiedniej siły, więc zaraz do niego wrócisz. Trener personalny pomoże ci..hm...zrobić fajną fotkę na Instagrama? Działając na oślep, nie zwracając uwagi, a raczej nie wiedząc, jakie kontuzje, zapotrzebowania, limitacje, braki, przeciążenia występują w danym sporcie, serwują swoim podopiecznym ćwiczenia w myśl zasady "kolorowo i wesoło", które podpatrzyli u innych „trenerów przygotowania motorycznego”. Tak naprawdę, jeżeli nie stać was na porządnych trenerów przygotowania motorycznego, których niestety w Polsce jest niewielu, zwolnijcie dotychczasowych i pozostawcie sprawy w rękach samych siatkarzy. Będzie to równie bezmyślne, szkodliwe i nieefektywne, ale przynajmniej zaoszczędzicie kilka złotych.

Jeszcze większy festyn niedorzeczności i absurdów zaczyna się, gdy za treningi fizyczne odpowiedzialni są trenerzy siatkarscy.
- Dzień dobry, oto moje dziecko. Bardzo je kocham, zależy mi na jego zdrowiu i mam nadzieję, że pod pańską opieką będzie bezpieczne.
- Ależ, proszę pana, proszę się absolutnie niczym nie martwić. Nie mam najmniejszego pojęcia, jak je trenować, ponieważ jestem stolarzem, ale będę udawać, że się na tym znam, trochę zarobię, a pański syn pozrywa sobie ścięgna dopiero za 10 lat. Może chciałby pan jeszcze kupić ten oto wspaniały zestaw garnków?

Jak może być inaczej, gdy ktoś robi coś, na czym się nie kompletnie nie zna? To tak, jakbyście poprosili mnie, żebym naprawił wasz piekarnik, bo sam posiadam go w domu. Nie zrobię tego, bo po pierwsze, nie sądzę, żeby uderzenie w niego ręką pomogło, a jest to jedyna technika, którą wykorzystuję do napraw wszelkich artykułów gospodarstwa domowego, a po drugie, hmm.. może dlatego, że się na tym nie znam i gdybym się rzeczywiście za to zabrał to bramy nieba przekroczylibyście z surowym sernikiem na twarzy.

Umiesz liczyć? Licz na szczęście!

Jak więc się przed tym bronić? Dyrektywa o obcinaniu rąk w znaczący sposób mogłaby w tym pomóc, obawiam się jednak, że może to nie przejść ze względów logistycznych. A i za ruchome drzwi w parlamencie nikt nie chciałby zapłacić. Skoro więc moje rozporządzenie szlag trafił, wymyśliłem nowe. Jedyne co powinien zrobić prezydent to zalegalizować hazard. Aby wszyscy siatkarze i siatkarki mogli liczyć na łut szczęścia, zwanym wyborem trenera przygotowania motorycznego.

P.S. Jeśli jednak nie nastąpi to w najbliższym czasie, wtedy co tydzień będę starał się być dla was tym, czym są dla więźnia papierosy, dla Brazylijczyków samba, a dla Rose Bukater drzwi :)

Autor: Michał Jędrzejczyk, Napiachu.pl

Czytaj również