Wiedeń: Dobry bilans polskich par

Po dwa mecze mają na koncie wszystkie nasze zespoły, które grają w Mistrzostwach Świata w Wiedniu. Po sześciu spotkaniach bilans reprezentacji Polski jest bardzo dobry, ale mógłby być lepszy. Przed nami kluczowe mecze, które rozstrzygną miejsca naszych graczy w poszczególnych grupach.
FIVB

Kibice polskiej siatkówki plażowej w dobrych nastrojach przystępowali do czwartego dnia Mistrzostw Świata w Austrii. Wszystko za sprawą dotychczasowych dobrych występów naszej reprezentacji, która wygrała wszystkie 4 mecze. Dwa zwycięstwa na swoim koncie mieli już Grzegorz Fijałek i Michał Bryl. Po tym jak w pierwszym swoim spotkaniu pokonali Rangieri/Carambula z Włoch, wczoraj dołożyli kolejny triumf nad parą Vieyto/Cairus. Urugwajczycy w pierwszym meczu z Brouwerem i Meeuwsenem pokazali, że nie są przypadkową drużyną. Holendrzy co prawda zwyciężyli 2:0, ale zwłaszcza w 2 secie kosztowało ich to bardzo wiele wysiłku (22:20). Podobnie było gdy zawodnicy z Ameryki Południowej stanęli do starcia z naszymi graczami. Pierwsza – bardzo zacięta partia – skończyła się wynikiem 27:25 dla Polaków. W kolejnej – jak się okazało ostatniej – Grzegorz z Michałem zagrali zdecydowanie skuteczniej i zwyciężyli do 11. Dzięki temu po dwóch meczach Fijałek i Bryl mogą pochwalić się bilansem setów 4:0. Jutro około 13:30 zagrają z Brouwerem i Meeuwsenem o pierwsze miejsce w grupie J. 

Piotr Kantor/Bartosz Łosiak – Nicolas Capogrosso/Julian Amado Azaad

Trudniejszych rywali w swoim drugim spotkaniu w Wiedniu dostali Łosiak i Kantor. Po przeciwnej stronie siatki stanęli, rozstawieni w turnieju z numerem 31. Capogrosso i Azaad. Argentyńczycy bardzo dobrze zaprezentowali się w Wolrd Tourze w Olsztynie, gdzie zajęli miejsca 9-16. Nad Jeziorem Ukiel ograli oni takie zespoły jak Brunner/Patterson czy Rangieri/Carambula. Pomimo tego, to Polacy byli faworytami tej rywalizacji. 

Dzisiejsze spotkanie dobrze zaczęło się dla biało-czerwonych (3:1). Gdy Bartosz zaskoczył przeciwników asem w tuż za siatkę przewaga naszych siatkarzy wzrosła do 3 punktów (7:4). Gracze z Ameryki Południowej wywarli jednak presję na Polakach i skutecznym blokiem doprowadzili do remisu 10:10. Po przerwie technicznej, po niecelnym ataku rywali znów prowadziliśmy 15:13, ale po aucie Piotra znów był remis (15:15). Gdy widzowie szykowali się na zaciętą końcówkę seta, nasi reprezentanci zdecydowanie podkręcili tempo. Po asie serwisowym, punktowym bloku, kontrach i błędach Argentyńczyków partia ta skończyła się wynikiem 21:15. Seta zakończył Kantor, który po obronie partnera sprytnie przebił piłkę tuż za siatkę.  

Capogrosso i Azaad zmotywowani wyszli na drugą odsłonę spotkania (0:2). Polacy nie pozwolili im jednak utrzymać nawet minimalnej przewagi (2:2). Gdy zagrywką po sieci punkt zdobył Kantor, a jego kolega z drużyny dołożył fenomenalną kontrę, to biało-czerwoni byli na prowadzeniu (6:4). Po dość szczęśliwej obronie Łosiaka, nasi zawodnicy prowadzili już 10:7. Oponenci poprosili o czas, po którym na piasku znów dominował nasz zespół. Kapitalna zagrywka wzdłuż linii bocznej Bartosza oraz skuteczna kontra podwyższyły jeszcze przewagę nad przeciwnikami (12:7). Gdy sędzia wskazał wynik 14:9 wydawało się, że nic złego w tym meczu już się nie przydarzy. Punktowy blok Argentyńczyków oraz błędy naszych siatkarzy doprowadziły jednak do stanu 15:14. Po przerwie na żądanie Kantor i Łosiak znów dali popis niezawodnej gry, pozwalając rywalom zdobyć jeszcze tylko 1 punkt. W końcówce Polacy zagrali w kontrze zupełnie, jak gdyby znali zagrania zawodników z Ameryki Południowej na pamięć. Dobre obrony przeplatali kombinacyjnymi rozegraniami, z którymi nie radzili sobie Capogrosso i Azaad. Podobnie jak pierwszy set, drugi również zakończył się zwycięstwem biało-czerwonych 21:15. Identycznie jak Fijałek i Bryl, po dwóch spotkaniach grupowych Piotr i Bartosz nie przegrali jeszcze seta. Oby tak było również jutro, kiedy to około 13:30 Kantor i Łosiak zmierzą się z Gibbem i Crabbem. Amerykanie również wygrali dwa swoje mecze, także między tymi drużynami rozstrzygnie się walka o pierwsze miejsce w grupie G. 

Mariusz Prudel/Kacper Kujawiak – John Hyden/Ryan Doherty

Najtrudniejsze zadanie czekało dziś na Prudla i Kujawiaka. Po pokonaniu pary Leonardo/Garcia z Gwatemali, tym razem ich rywalami byli Doherty i Hyden. Mierzący 214 centymetrów Ryan oraz 44-letni John są w świetnej formie, co potwierdzili w Olsztynie. Zajęli tam drugie miejsce, przegrywając jedynie z Bockermannem i Fluggenem 1:2. W Wiedniu rozstawieni są oni z numerem 22., o 5 miejsc wyżej od Mariusz i Kacpra. Nasi siatkarze w World Tourze rozgrywanym w stolicy województwa warmińsko-mazurskiego również pokazali się z dobrej strony, plasując się na lokatach 5-8. Faworytami bukmacherów byli jednak Amerykanie, za zwycięstwo których można było otrzymać 1,23 za każdą postawioną złotówkę. W przypadku triumfu Polaków kurs wynosił nawet 3,45. 

W bardzo ciężkich warunkach przyszło grać dziś siatkarzom. Piasek na boisku centralnym na początku meczu rozgrzany był do blisko 46 stopni Celsjusza. Lepiej seta rozpoczęli Amerykanie, którzy szybko objęli prowadzenie (2:5). Asami serwisowymi obu naszych zawodników udało się doprowadzić do wyrównania (6:6). Po bloku Prudla Polacy prowadzili nawet 9:8, ale od tego momentu na piasku dominowali gracze ze Stanów Zjednoczonych (9:11). Po przerwie technicznej sytuacja wyglądała jeszcze gorzej. Po 3 blokach Ryana na Kujawiaku oraz autowym zagraniu naszych zawodników było już 12:18. Otuchy polskim kibicom dodał Mariusz, który świetnym przebiciem palcami z drugiej piłki dał swojej ekipie 13 punkt. Po autowym ataku Kacpra Amerykanie prowadzili już 13:20 i po chwili wygrali pierwszą partię do 14. 

Temperatura na piasku nie przestawała rosnąć. Wiedeńskie termometry pokazywały przy ziemi ponad 50 stopni. Nie robiło to wrażenia na Dohertym i Hydenie, którzy znów lepiej rozpoczęli seta (0:3). Po kolejnym bloku Ryana i kontrze jego partnera przewaga siatkarzy zza wielkiej wody urosła do 6 punktów (3:9). Nadzieję polskim kibicom dał blok Prudla (5:9), ale rewelacyjnie w obronie spisywał się John (6:12). Presja jaką wywierał na siatce najwyższy zawodnik mistrzostw, prowokowała do popełniania błędów (7:15). Bardzo ułatwiała również grę w obronie najstarszemu zawodnikowi turnieju, który podbijał kolejne ataki biało-czerwonych (7:17). Polacy poprosili o przerwę, podczas której siatkarze schładzali się workami lodu. Mimo beznadziejnej sytuacji, nasi reprezentanci zdołali jeszcze zbliżyć się do rywali na 4 punkty (15:19), ale było zbyt późno by odrobić straty. Mecz kolejną wspaniałą kontrą zakończył Hyden i Amerykanie cieszyli się ze zwycięstwa (15:21). 

Porażka skomplikowała sytuację w tabeli grupy C. Po dwóch kolejkach komplet zwycięstw mają Dalhausser/Lucena, którzy w środę około 9:30 zmierzą się z Prudlem i Kujawiakiem. Polacy oraz Hyden i Doherty mają na swoich kontach jedną wygraną i jedną przegraną. Bez triumfu są tylko Leonardo i Garcia z Gwatemali. Rozstrzygająca będzie zatem ostatnia kolejkach spotkań, w której nasi siatkarze rywalizować będą z najwyżej rozstawioną drużyną w tym zestawieniu. Życzymy im więcej szczęścia niż w dzisiejszym meczu. 

Autor: Jacek Kubiak

Czytaj również