Jagoda Gruszczyńska dla napiachu.pl: Lepszej atmosfery nie mogłam sobie wymarzyć

Większość z nas jeszcze nie zdążyła nawet zatęsknić za grą na piachu, a polskie kadrowiczki już przygotowują się do następnego sezonu. W krótkiej przerwie między obozami, zapytaliśmy Jagodę Gruszczyńską jak się sprawy mają i czy w Polskiej siatkówce plażowej szykują się zmiany.

M. SZ. : Jagoda, minęło trochę czasu od zakończenia sezonu. Odpoczęłaś? Wakacje zaliczone?

J.G.: Po sezonie miałyśmy 1,5 miesiąca wolnego. Większość tego czasu spędziłam z rodziną w domu, a także na nadrabianiu materiału na uczelni. Klasycznych wakacji w ciepłych krajach nie było, ale baterie naładowane i można pracować dalej.

Wiem, że wraz z resztą kadrowiczek, z wyjątkiem Kingi i Moniki zaczęłyście już treningi przygotowujące do nowego sezonu, ciężko było wrócić na piach?

Tak, jesteśmy już po pierwszym obozie, który odbył się w Olsztynie. Nie było ciężko, już zdążyłam zatęsknić za piaskiem. Na treningach było dużo pracy nad techniką i elementami, które najbardziej szwankują. Do startu sezonu jest jeszcze sporo czasu więc możemy pozwolić sobie na spokojne wejście w rytm treningowy. 

Sporo się ostatnio słyszy o zmianach w polskiej kadrze plażówki, możesz nam nakreślić sytuację jak to ma wyglądać?

Nasza pierwsza para, czyli Kinga i Monika zostają bez zmian, co nie jest żadnym zaskoczeniem. Natomiast co do reszty została wybrana grupa 8 osób, które walczą o 4 miejsca, by móc od stycznia kontynuować treningi z Kadrą Polski.

Poprzedni sezon grałaś w parze z Doris. Czy zrealizowałyście wszystkie założenia przedsezonowe i przez to możesz go zaliczyć do udanych?

Z racji tego, że zostałyśmy sparowane z Dorotą już w trakcie sezonu przygotowawczego, czyli zaledwie na miesiąc przed pierwszym turniejem cyklu World Tour, nie miałyśmy konkretnych założeń przedsezonowych do zrealizowania. Zdobyłyśmy pierwszy medal w seniorskiej siatkówce, udało nam się wejść do turnieju głównego Porec Major, Sochi Open, Antalya Open, zdobyłyśmy brąz Mistrzostw Polski, więc sezon zaliczam do udanych. Wiadomo, że jest niedosyt, ale nie wiem czy oprócz pary Ludwig/Walkenhorst (złotych medalistek olimpijskich) jest para, która nie czuje niedosytu.  

Finały Mistrzostw Polski, gdzie zdobyłyście brązowy medal, odbywały się w Twojej rodzinnej Wrześni. Czułaś wsparcie rodziny i lokalnych kibiców?

Oczywiście, że tak. Cała rodzina była zaangażowana w organizację tych mistrzostw. Zdecydowanie mogłam powiedzieć, że czuję się jak u siebie w domu, lepszej atmosfery nie mogłam sobie wymarzyć.

Sezon 2017 zbliża się wielkimi krokami, przeglądałem kalendarz FIVB i na mapie po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawił się żeński turniej w Australii. Uważasz, że to dobre posunięcie ze strony federacji, czy zbyt duży rozstrzał jest w obejmowanych kierunkach?

Jeśli będę miała okazję dalej reprezentować Polskę to mam nadzieję, że uda nam się na ten turniej pojechać. Nie uważam, żeby było to złe rozwiązanie. Australia już kiedyś organizowała turnieje z cyklu World Tour, a w tym roku miała w swojej reprezentacji na Igrzyskach Olimpijskich dwie żeńskie pary, więc dlaczego nie mieliby zorganizować turnieju. Dobrze, że pojawiają się nowe/stare kierunki, a co za tym idzie siatkówka plażowa staje się coraz bardziej popularna na całym świecie.

Twój brat Jędrzej od tego sezonu zaczął przygodę w seniorską siatkówką w Politechnice Warszawskiej. Czy młodsza siostra Matylda także pójdzie w ślady starszego rodzeństwa? 

Na razie moja siostra, tak jak i my za małego, próbuje wielu różnych dyscyplin, także siatkówki. Tak jak i my również, nie będzie do niczego zmuszana. Ze względu na jej charakter widzę ją w bardziej indywidualnym sporcie, a jeśli będzie to sport drużynowy to będzie na pewno liderem swojej drużyny.

Rozmawiał Marcin Szczechowicz

Czytaj również